Październik miesiącem lnu!

Październik miesiącem lnu

Październik jest nie tylko miesiącem, w którym wyjmujemy z szafy ciepłe, wełniane swetry oraz parzymy herbatę z malinami i imbirem. To nie tylko czas długich nocy, zimniejszych poranków, złocistych liści i aromatycznej zupy dyniowej. Dla nas październik jest szczególnie ważny i symboliczny, m.in. ze względu na swoją genezę i pochodzenie. To właśnie w tym miesiącu, nieoficjalnie, obchodzi się „urodziny” lnu. Dlatego też, z tej wyjątkowej okazji, przygotowałyśmy dla Was wiele niespodzianek – poczynając od jesiennej promocji, po poniższy wpis. Ten drugi pozwoli nam na podróż do przeszłości, podczas której poznacie tajemnice pierwszego kroku produkcji – uprawy i zbierania.  

PAŹDZIERNIK, CZYLI…?

Zastanawialiście się kiedyś, skąd pochodzi nazwa miesiąca „październik”? Etymologia nazw miesięcy jest ciekawa i niezwykle jednoznaczna – nie inaczej jest w przypadku obecnego miesiąca.

Październik ma oczywisty związek z paździerzami, czyli ze skórkami, które pokrywają włókna roślin takich jak len czy konopia. To właśnie w tym okresie, podczas gniecenia, skórki odrywają się od łodyg, dzięki czemu możliwa jest późniejsza praca przy ich obróbce. Nazwa więc jest nijako hołdem w kierunku lnianych upraw oraz późniejszych prac, których owocem jest znana już Wam tkanina.

OBRÓBKA LNU

Zanim otrzymamy lnianą pościel lub lniane obrusy, roślina ta musi przejść naprawdę długą drogę – od pola, po szwalnię.

Zdjęcie @ms_baika

Jako że len jest uprawiany we wszystkich kontynentach – zwłaszcza w strefie umiarkowanej ze względu na wymagania uprawne – jej forma pielęgnowania i obróbki może nieco się różnić. W Polsce występuje najczęściej w czterech odmianach i każda z nich wyrywana jest wraz z korzeniami. Włókna o różnej charakterystyce pochodzą z różnej części łodygi. Z części środkowej otrzymuje się włókna długie, które następnie wykorzystuje się do produkcji tkaniny. Z części korzeniowej i górnej powstaje włókno krótkie, które służy do produkcji przędz.

Po zebraniu, len podlega suszeniu i wymłóceniu. To w tym kroku dochodzi do oddzielenia włókna od paździerzy, co powszechnie nazwano roszeniem. Nazwa ta wzięła się od rosy, która jest źródłem wilgoci – niezbędnej, aby zachować właściwości rośliny. Po kilku dniach len się przewraca, aby dostarczyć odpowiednią ilość ciepła. Cały proces trwa nawet 3 tygodnie.

Po ułożeniu snopków i ustawieniu ich na kilka tygodni, dochodzi do międlenia – czyli do mechanicznego łamania drewniaka, będącego we wnętrzu łodygi. W tym celu używa się mędlic i tarlic, które traktują rośliny bardzo delikatnie, nie ściągając przy tym paździerzy. Ten zostaje usunięty dopiero podczas trzepania na terlicy.

Wyprawione w ten sposób włókna segreguje się na odpowiednie gatunki. Dobre włókno o wysokiej jakości, które wykorzystuje się do np. lnianych zasłon czy lnianych firan, wykazuje się trwałością, miękkością, lśniącym wykończeniem i specyficznym dla włókna zapachem.

Zdjęcie @minimaliving

Następnie, wyselekcjonowane, wymydlone i wytrzepane włókna czesze się na grzebieniach. Co ciekawe, dawne grzebienie wykonane były z drewna, a dziś posiadają metalowe wypustki. Po wyczesaniu włókno zwijane jest w zwitki, po czym trafia do np. szwalni.

NIE ZAWSZE TAK BYŁO

Zanim jednak obróbka wygląda w ten sposób, nasi przodkowie uprawiali len na ogrodzonych działkach. Tak stworzone „ogródki” zlokalizowane były niedaleko domu, a na jedną wieś występowano od 8 do 12 zagród. Len znajdował się na drugim miejscu pod względem popularności, rywalizując z grochem i bobem.

Głównym celem uprawianego lnu byłą chęć pozyskiwana włókna łodygowego, który był niezwykle cennym materiałem, wykorzystywanym do produkcji tkanin.

W XIV wieku produkcja i uprawa lnu weszła na nieco „wyższy” poziom, pojawiając się w ogrodach magnackich i królewskich. Ówcześnie uprawa lnu cieszyła się ogromną popularnością, nie tylko ze względu na brak alternatywy, ale przede wszystkim ze względu na znajomość drogocennych właściwości rośliny. Co ciekawe, w XVIII wieku 70% chłopów utrzymywało się właśnie z uprawy lnu, który następnie trafiał do kobiet, które prządły tkaniny w fabrykach tkackich. To wtedy październik okrzyknięty był pracą na roli, gdzie zarówno kobiety, jak i mężczyźni spędzali całe dnie.

Dziś, mimo tego, że tradycja paździerzy nieco straciła na swojej popularności, to w naszych oczach właśnie ten miesiąc przemija pod znakiem „lnianych urodzin”. Warto więc go świętować np. z naszymi produktami!

Zdjęcie główne wpisu @karolina.tamtutaj

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *